Poniedzialek ABC
Wtorek, sroda, Camp 1, reset w obozie, niezbyt sprzyjajace warunki.
Czwartek, 5500 rozbijamy oboz C1a :)
Piatek, C1a szykujemy sie do sztormu, kopiemy jame sniezna.
Sobota, silny wiatr ze sniegiem, powiekszamy nasza nore sniezna i w efekcie zawala sie, kopiemy wiec nowa w pospiechu :).
Niedziela, dochodzimy do konca kuluaru na wysokosc 5750m, tam kopiemy platforme pod dwojke, mamy C2. Zbiegiem okolicznosci dzien to mych urodzin :).
Poniedzialek, idziemy w gore, po krotkim czasie napotykamy trudnosci mixtowe, skladajace sie w jedna turnie. Domyslamy sie ze jest to turnia Wielickiego. Decydujemy sie na obejscie jej prawa strona. Wychodzimy 150m w gore, poreczujemy 100m. Brak nam poreczy, decydujemy sie na zejscie, po reszte poreczowek. Tego samego dnia o godzinie 15stej rozpoczynamy zejscie do Latabo, w Latabo ladujemy o 19.00 juz po zmroku.
Siedem dni w gorze dalo dobra aklimatyzacje, kolejne wyjscie za trzy cztery dni. Czekamy na pogode bo poki co zapowiadaja male zalamanko.
Sprostowanie w kwestii drogi.
Cala nasz wiedza na temat drogi Shella pochodzi z kilku zdjec topo z narysowana linia, a takze (wlasciwie glownie) z relacji polskiej wyprawy z 2007/08 http://wspinanie.pl/serwis/200612/21nanga_parbat.php
Po przeczytaniu tej relacji spodziewalismy sie niezlego hardcoru na dzien dobry. Dopatrzylismy sie zatem linii ktora odpowiadala by opisowi ponizej.
cyt. Droga jest orientacyjnie bardzo skomplikowana. Prowadzimy ją najprawdopodobniej nieco inaczej ze względu na warunki zimowe i dużą ilość śniegu już od wysokości 3500 m. Trzymamy się formacji wypukłych, omijamy żleby (linie spadku ewentualnych lawin), kluczymy grzędami pomiędzy niezliczoną liczbą turni skalnych, kop, kuluarów. A końca tego labiryntu nie widać.
Już trzy dni po założeniu bazy, 12 grudnia, na wysokości 5100 m stanął obóz I. Wysiłek potrzebny do jego założenia tak relacjonuje Artur Hajzer (HiMountain Team):
Założenie tego obozu przyszło nam z wielkim trudem. Latem teren trekingowy - teraz wymagał poręczowania, kluczenia pomiędzy zdradliwymi żlebami, wspinaczki o stopniu trudności II i III.
Z naszej perspektywy, wyglada to natomiat tak:
Do ABC 4100m dochodzimy w 2,30 minut w rakietkach snieznych, trudnosci zero, pasterze nieznacznie nizej pasa w zimie swoje owce.
Z ABC do C1 1,30min w rakietach, dalej 2,30 min w rakach. Stopien nachylenia 30, maxxxxx 40 stopni przy koncu. C1 5100 w kamiennej niewielkiej grocie.
Z C1 do wysokosci 5400 30, 40 stopni. Z tad nasz wczesny wniosek, ze "kurde", my chyba musimy byc na innej drodze. Doszlismy jednak do turni Wielickiego i nasze watpliwosci sie rozwialy. Po drodze tez znalezlismy sldy po innych ekipach, wiec sprawa sie wyjasnila, a pewne jesttez to ze jestesmy na wlasciwej dla nas drodze.
Tymczasem pozdrawiamy wszystkich z Latabo BC
pss. Zalaczam zdjecia abc,jedynki, i jedynki a :).
podziw, podziw, podziw, zachwyt, zuchy Wy wspaniałe. ciepło, gorąco słońc tysiąca do Was ślę, Tomu, Maru. a.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńbomba Panowie - niech moc bedzie z Wami, sledze Was tu i pewnie sporo ludu, nie wiem czy moge ale propaguje Wasza ekspedycje, skoro justice for all
OdpowiedzUsuńcisnij czapka...Gienia sie rozchorował:)z wkurwu:)
OdpowiedzUsuńoj gienia gienia..:)zdaje się,że właśnie popełnił jakiegoś literackiego gniota:)
OdpowiedzUsuńjustice for all:)...no dla gieni tez:)
OdpowiedzUsuńno przeca,że tak:)
OdpowiedzUsuń